2 Do Paryża po perfumy. 3 Do Paryża po ser. 4 Do Paryża po markową odzież. 5 Do Paryża po makaroniki. 6 Do Paryża po pamiątki. 7 Do Paryża po czekoladę. 8 Do Paryża po szal. 9 Do Paryża po kapelusz. 9.1 Do Paryża po przedmioty retro.
- Na razie to my patrzymy, jak wy na tej Unii wychodzicie - mówi Wiktor, mieszkaniec Grodna. - Możemy jedynie patrzeć, bo na zmiany to się u nas nie zanosi. Nawet jeśli zmieniłby się rząd, to i tak karty rozdaje Putin. On ma najwięcej do gadania. Mamy na Białorusi ten swój mały kapitalizm i to nam musi na dziś wystarczyć, a Unia i tak nam już trochę pomaga przy budowie nowych dróg. Sklepy pełne, portfel pusty Ten białoruski kapitalizm ma jednak niewiele wspólnego z ekonomią. Inflacja, spadek produkcji, dochodu, słaba waluta - tak wygląda tutejsza gospodarka. Do tego korupcja, która plasuje to państwo w niechlubnym rankingu na samym szczycie. Przeciętny Białorusin boryka się na co dzień z takimi problemami, jakie my w Polsce przeżywaliśmy na początku lat 90.: z jednej strony sklepy pełne towarów, z drugiej pusty portfel. Średnia pensja młodego pracownika to w przeliczeniu na złotówki ok. 600 zł. Dwa razy tyle zarabia urzędnik średniego szczebla. Renty i emerytury są często poniżej 400 zł. Ceny w sklepach i restauracjach: podobne jak w Polsce, stąd też znalezienie wolnego stolika w restauracji - nawet w weekendy - nie stanowi żadnego problemu. Nie każdego stać na obiad, na który muszą pracować czasami cały dzień. Jest też białoruska elita, która zarabia nawet i kilka tysięcy dolarów miesięcznie. To prezesi państwowych spółek, urzędnicy najwyższego szczebla. Lepiej są też wynagradzani prokuratorzy i sędziowie. To dlatego, żeby ich nie korciło brać łapówek - jak uzasadnia białoruski rząd. Czego u nas nie widać Każdemu turyście zaśmieją się oczy na stacjach benzynowych. Paliwo jest prawie dwa razy tańsze niż u nas. Litr benzyny kosztuje ok. 2,5 zł. Wielu polskich kierowców po raz pierwszy na Białorusi zauważyło ze zdziwieniem, jak wysoko może się podnieść w ich samochodzie wskazówka poziomu paliwa. Stosunkowo tanie są również koszty utrzymania. - Za trzypokojowe mieszkanie oraz rachunki za wodę, prąd i gaz płacę co miesiąc ok. 150 zł - mówi Wiktor. Grodno jest wielkości Lublina. Już przy wjeździe robi pozytywne wrażenie: przede wszystkim nie ma korków, jeździ się płynnie, kierowcy są zdyscyplinowani i uprzejmi. Miasto jest pełne zieleni, czyste i zadbane. Na ulicach nieliczne jeszcze puby i kawiarnie z letnimi ogródkami. Turystów, których poza Polakami jest niewielu, zaskoczy fakt, że w całym mieście praktycznie nie widać bilbordów ani ogromnych jak u nas reklam. Dzięki temu zamiast nich widać nie tylko ulice, ale i budynki w całej okazałości. Nic nie męczy wzroku. Ulica i las W sklepach - według białoruskich przepisów - sprzedaje się przede wszystkim rodzime produkty. Stanowią one nierzadko 90 proc. całego asortymentu. Podobnie jest z samochodami. Państwowe firmy korzystają zazwyczaj z samochodów wyprodukowanych na Białorusi lub powiązanej z nimi gospodarczo Rosji. Dlatego też tutejsza milicja jeździ ładami i uazami, a miejska komunikacja to rodzima produkcja trolejbusów i pijanymi kierowcami nikt się tu nie patyczkuje. Kary są drakońskie: do 3 tys. dolarów, a nawet konfiskata samochodu. Aleksandra, białoruska właścicielka biura podróży podkreśla, że awanturnicy, żebracy i nadużywający alkoholu nie mają tu lekkiego życia. - Jeśli ktoś pijany chodzi po ulicy i rozrabia, to milicja od razu go zabiera do siebie - mówi. - Po wytrzeźwieniu ma do wyboru karę: albo przez jakiś czas sprząta nieodpłatnie ulice, albo rozmyśla o sensie życia w lesie, gdzie go państwo skieruje do ciężkiej pracy przy wyrębie. PrzestępczośćPrzestępczość na zachodzie Białorusi, w tym w Grodnie jest niewielka, zwłaszcza ta pospolita. Mieszkańcy miasta tłumaczą to tak: - Co jakiś czas pojawia się na jednym czy drugim osiedlu kilku młodzieńców, o których wiadomo że popołudniami nie recytują wierszy ani nie czytają Bułhakowa. I co jakiś czas słuch o nich ginie. Nikt nie wie, co się z nimi dzieje. Zresztą i nikt się nie dopytuje, zwłaszcza, że po ich zniknięciu nie ma żadnych zgłoszeń o kradzieżach czy włamaniach. W kraju każdego roku wykonuje się kilka wyroków śmierci przez rozstrzelanie. Wiosną tego roku białoruski sąd skazał na śmierć 33-letniego gwałciciela i zabójcę dwóch kobiet. Białoruś jest jedynym państwem w Europie, gdzie są wykonywane kary śmierci. Wprawdzie i Unia Europejska i obrońcy praw człowieka wciąż naciskają na białoruski rząd o zniesienie tej kary, ale Łukaszenka nie ma zamiaru ulegać jakimkolwiek naciskom. Pensja, emerytura, renta Symbole socjalistyczne są na Białorusi wciąż żywe i dziwią jedynie nas, Polaków. Żaden Białorusin nie robi sobie zdjęcie na tle monumentalnego Lenina. A to jest główny obiekt fotografowany przez naszych rodaków. W Grodnie znajduje się też skrzyżowanie dwóch ulic, z których jedna nie miałaby racji bytu w Rosji - jest to ul. Dominikańska, a druga w Polsce: to ul. Sowiecka - mówią Białorusini, dla których symbole dawnego systemu są czymś oczywistym i normalnym. - Nie jestem zwolennikiem Łukaszenki i nie kryję się z tym - mówi Wiktor. - Moi rodzice, jak i wielu innych, starszych osób są zwolennikami jego rządów. Wiele osób wciąż z rozrzewnieniem wspomina czasy, kiedy był ZSRR, z którym wszyscy się liczyli. To pewnie również tęsknota za latami młodości. Przecież u was w Polsce wiele osób również nie kryje tęsknoty za PRL-em. Białorusini nie ukrywają, że mimo katastrofalnego stanu gospodarki i międzynarodowej izolacji mają poczucie bezpieczeństwa. - Państwo zawsze wypłaci pensję, emeryturę czy rentę - mówią. - Nie tak jak u was, że prywatny przedsiębiorca zwinie interes z dnia na dzień i można się sądzić o wypłatę zaległych pieniędzy. Z mieszkania cię nie wyrzucą, bo czynsze są symboliczne, woda czy prąd i gaz też niewiele kosztuje. Każdy ma gdzieś tam rodzinę na wsi, to czy kurę czy warzywa ma za darmo. Emeryt czy rencista nie ma zresztą większych potrzeb. Ma dach nad głową, państwo dba o niego, leczy za darmo, nie musi się bać, że go eksmitują, a jak jeszcze mu z renty zostanie od czas do czasu na wódeczkę czy piwo, to nie ma powodu żeby narzekać na rząd. A demokracja? Tym się nie naje. Młodzi, którzy byli już w Polsce czy na Zachodzie, mają już pewne wyobrażenie o innym świecie, ale starsi nie mają jakiegoś punktu odniesienia, nie zawsze chcą zmian, które mogą sprawić, że ich poczucie pewnej stabilności może zostać zachwiane. Droga na wieś O ile w miastach z pewnością żyje się lżej, o tyle białoruskie wsie - nawet te położone tuż przy mieście - wyglądają jak z innej epoki. Wiele domów pamięta jeszcze lata wojny. Do większości małych wsi dojeżdża się jeszcze polną lub szutrową drogą. Ale i tutaj można zauważyć jednak zmiany: zaczynają powstawać osiedla domków jednorodzinnych; budowane już w nowoczesnej technologii, z zadbanymi ogródkami. Gorzej wyglądają z kolei osiedla mieszkaniowe, zwłaszcza te z epoki ZSRR. Zazwyczaj budowane z wielkiej płyty, z zaniedbanymi klatkami schodowymi. Ponieważ energia jest na Białorusi tania, nikt tu sobie nie zawraca głowy ocieplaniem starych bloków styropianem. 50 medali Główny deptak Grodna nie tętni jednak życiem jak chociażby lubelski, ale i tutaj można spotkać ulicznych muzyków, którzy graniem dorabiają do pensji. Często można ich spotkać w pobliżu pomnika marszałka Wasyla Sokołowskiego. To Polak, który dwukrotnie był odznaczony medalem Bohatera Związku Radzieckiego. Wszystkich medali miał w sumie ponad 50. Po jego śmierci (zmarł w 1968 roku po hucznej imprezie z okazji 23. rocznicy zakończenia wojny) zgodnie z sowieckim prawem każdy taki bohater miał mieć postawiony pomnik w miejscu urodzenia. Mimo przyjaźni z ZSRR w ówczesnych latach postawienie pomnika na terenie Polski nie wchodziło w rachubę, dlatego jego popiersie stanęło w Grodnie, które w czasach, gdy Sokołowski przychodził na świat, było stolicą guberni, obejmującej wieś późniejszego marszałka. Sami Białorusini są przyjaźnie nastawieni do Polaków. Zagadują, słysząc polski język i oferują pomoc. W Grodnie warto zajrzeć do domku Elizy Orzeszkowej. Autorka „Nad Niemnem” cieszyła się tu takim szacunkiem, że kiedy leżała chora w łóżku, to mieszkańcy rozłożyli na chodniku i ulicy obok domu słomę, żeby zagłuszała jeżdżący wozy i kroki przechodniów. Jak pojechać na Białoruś?Polaków na terenie parku „Kanał Augustowski”, w Grodnie i wyznaczonych regionach obwodu grodzieńskiego obowiązuje pięciodniowy ruch bezwizowy. Oznacza to, że można przekroczyć polsko-białoruską granicę bez wizy (przez przejście graniczne Kuźnica Białostocka-Bruzgi, a w sezonie letnim także przez przejście sezonowe Rudawka-Lesnaja w pobliżu śluzy Kurzyniec). Jedynym warunkiem skorzystania z trybu bezwizowego jest wykupienie usługi turystycznej u jednego z białoruskich operatorów i uzyskanie na tej podstawie specjalnego dokumentu, który uprawnia do przekroczenia granicy. Do wyjazdu na teren Białorusi upoważnia nas paszport. Powrót można zaplanować przez Druskienniki na Litwie (mniejsze kolejki na granicy). Białoruś* Gęstość zaludnienia wynosi tu 46 osób/km2* Ziemniak to najpopularniejsze warzywo białoruskich stołów, specjaliści potrafią przygotować około 2 000 potraw z udziałem ziemniaka. Białoruś jest jednym z największych producentów tego warzywa. W Mińsku znajduje się jego pomnik.* Około 40% powierzchni Białorusi zajmują lasy. W 2008 roku przeprowadzano akcję „Dzień lasu”. Miała ona na celu posadzenie tylu drzew, ile ludzi zamieszkuje Białoruś, by każdy obywatel pozostawił po sobie ślad. I tak kraj stał się bogatszy o blisko 10 milionów drzew.* Białoruś jest jednym z trzech państw w Europie, które nie zmieniają czasu z zimowego na letni (nie robi tego jeszcze Islandia oraz Rosja)* Od 1 stycznia 2015 roku bycie bezrobotnym traktowane jest jako przestępstwo. Prezydent Aleksandr Łukaszenko popiera prawo zakazujące bycie bezrobotnym i proponuje przywrócenie starego terminu „pasożytnictwa społecznego”. Proponuje także przywrócenie kar dla osób intencjonalnie unikających pracy. Stopa bezrobocia na Białorusi wynosi niecały 1 procent
Dziś przedstawiam garść pomysłów na to co ciekawego a zarazem praktycznego można przywieźć z Austrii i Tyrolu, aby nie mieć poczucia zmarnowanych pieniędzy. Będzie o pamiątkach na każdą kieszeń, banalnych i niebanalnych, inspirowanych znanymi postaciami i symbolami. Poznajcie pamiątki z Austrii, które na prawdę warto kupić
Na liście naszych porad przed wyjazdem do Lwowa odpowiadaliśmy już na pytanie dotyczące limitu przywozu alkoholu i papierosów z Ukrainy do Polski, ale ze względu na to, że nie wszyscy są w stanie odszukać tą informację przygotowujemy krótki tekst na temat limitu przywozu napojów alkoholowych z poza Unii Europejskiej do Polski. Ten sam tekst przyda się więc podróżnym chcącym przywieźć do Polski alkohol nie tylko z Ukrainy ale i z Rosji czy Białorusi. Czytaj dalejIle alkoholu można z Ukrainy i spoza Unii Europejskiej do Polski?
Co można przywieźć z Cypru jako prezent? Wybierając się na wycieczkę na Cypr, weź ze sobą dużą torbę, w której możesz nosić prezenty dla krewnych i przyjaciół. Rzecz w tym, że ta wyspa pełna jest ciekawych ofert w postaci rękodzieła, niedrogich i dość wysokiej jakości ubrań, naturalnych kosmetyków, biżuterii, napojów Wiele osób kojarzy Białoruś jako były kraj Związku Radzieckiego położony między Polską a Rosją, gdzie ludzie są smutni i poważni, a ustrój polityczny niezbyt przyjazny. Tymczasem Białoruś zwana jest również płucami Europy z uwagi na ogromną liczbę lasów, mokradeł i jezior, które oczyszczają powietrze w tej części kontynentu. To właśnie na Białorusi znajdują się cztery parki narodowe: Narochański, Prypecki, Puszcza Białowieska i Jeziora Braslau oraz dwa rezerwaty: rezerwat Bierieżyński i rezerwat Połesski. Ich łączna powierzchnia wynosi 700 000 hektarów, co sprzyja rozwojowi turystyki i rekreacji w dziedzinie przyrodzie, rybołówstwa, łowiectwa i obserwacji ptaków. Co zobaczyć na Białorusi? Przedstawiamy najciekawsze atrakcje tego bliskiego, choć bardzo małego znanego w Polsce kraju. Planowanie Podróży na Białoruś Białoruś nie jest państwem członkowskim Unii Europejskiej, posiada własną walutę i jest dość izolowanym krajem. To i wiele innych faktów bardzo zmieniają warunki oraz wymagane czynności, żeby się przygotować do wyjazdu na Białoruś. Wiza na Białoruś Zwiedzanie Białorusi wiąże się z koniecznością posiadania wizy. W celu otrzymania jednokrotnej lub dwukrotnej wizy służbowej, prywatnej z okresem ważności do 30 dni należy przedstawić podanie od firmy białoruskiej na blankiecie firmowym (w przypadku wizy służbowej) – na żądanie konsula lub zaproszenie od osoby zapraszającej, załatwione przez urząd obywatelstwa i migracji (oryginał) lub ksero paszportu osoby zapraszającej (w przypadku wizy prywatnej). Dowiedz się, jak łatwo założyć firmę na Białorusi (po angielsku) W celu otrzymania jednokrotnej wizy turystycznej konieczne jest podanie od białoruskiej firmy turystycznej. W przypadku wyjazdu na okres pobytu do dziesięciu dni potrzebne jest również potwierdzenie rezerwacji hotelu na blankiecie firmowym, nie są akceptowane potwierdzenia rezerwacji wydrukowane z systemów internetowych jak lub W celu otrzymania krótkoterminowej wizy prywatnej (na 3 miesiące) lub długoterminowej wielokrotnego przekroczenia granicy: należy posiadać zaproszenie załatwione przez urząd obywatelstwa i migracji. Więcej informacji o wizie na Białoruś oraz warunkach wjazdu bez wiz znajdziesz tu. Jak najlepiej się dostać na Białoruś Loty na Białoruś nie są bardzo drogie, łatwo znaleźć połączenie w cenie rzędu 400 zł w obie strony. Z Warszawy do Mińska lata bezpośrednio polski Lot oraz białoruska Belavia. Można też lecieć airBaltic z przesiadką w Rydze, ceny są czasem nieco korzystniejsze. Najlepiej porównać ceny lotów można za pomocą serwisu Skyscanner. Odległość pozwala również na sprawny transport kolejowy. Pociąg z Warszawy do Mińska kosztuje od 18,00 euro w jedną stronę. Rozkład można sprawdzić na stronie albo jednak bilet można kupić jedynie w kasie. Możliwa jest też podróż autobusem. Jest to najmniej wygodna opcja, jednak też najtańsza. Sprawdzić rozkład można na stronie busfor (można też zmienić język na polski). Oczywiście, możliwa jest też podróż na Białoruś samochodem. Bardziej szczegółowo o tym opowiedzieliśmy w przewodniku automobilisty. Waluta na Białorusi Stare ruble Białoruskie Obowiązującą walutą są ruble białoruskie. 1 lipca 2016 roku przeprowadzono denominację białoruskiego rubla, skala denominacji wynosi 1:10000, tzn. jeden nowy białoruski rubel ma wartość 10 000 starych rubli. Wprowadzonych siedem banknotów o nominałach 5, 10, 20, 50, 100, 200 i 500 rubli, a także osiem monet: 1, 2, 5, 10, 20 i 50 kopiejek oraz 1 i 2 ruble. Jeden rubel to około 1,78 zł. Aktualny kurs sprawdzisz tu. Ponieważ wiele witryn nie jest dostępnych na terenie Białorusi warto zaopatrzyć się w usługę VPN, która poprzez zmianę adresu IP odblokowuje dostęp do stron internetowych, dzięki czemu można korzystać z urządzeń mobilnych bez ograniczeń, tak jakbyśmy byli na terenie Polski. Najlepsze Atrakcje Białorusi Poniżej znajduje się lista najlepszych atrakcji, które warto odwiedzić na Białorusi. Atrakcje Mińska Mińsk jest stolicą i najpopularniejszym miastem Białorusi wśród turystów. Posiada wiele zabytków, związanych z historią i kulturą Białorusi. Poniżej są najważniejsze, które warto odwiedzić. Zapoznaj się też z naszym przewodnikiem hoteli Mińska. Aleje Niepodległości 15-kilometrowe Aleje Niepodległości (Prospect Nezavisimosti) jest główną arterią komunikacyjną miasta. Wyróżnia się powojennym stylem architektonicznym imperium stalinowskiego i ubiega się o miejsce na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Wzdłuż alei znajduje się kilka miejsc, które trzeba zobaczyć: Plac Niepodległości (7 hektarów zaprojektowanych przez Iosifa Langbarda), Plac Okyabrskaya z kilometrem zero, Plac Zwycięstwa (owalny plac o prawie 40 metrach średnicy i Plac Jakuba Kolasa z pomnikiem poety narodowego. Górne Miasto Górne Miasto zwane również Wysokim Miastem to zabytkowe centrum Mińska, idealne miejsce na spacer z szeroką ofertą gastronomiczną. Po wycieczce ulicami starego Mińska (ratusz, dawny pasaż handlowy, klasztor bazylianów, kolegium jezuickie, „Dom masonów”, Katedra Najświętszej Marii Panny, Hotel d 'Europe i dwór Vankovich) można przejść w dół do rzeki Svisloch wzdłuż ulicy Zybitskaya, tętniącego życiem nocnego miasta. Brama Mińska to pierwsze miejsce, które ujrzysz po przyjeździe do miasta pociągiem. Wizytówka stolicy, miejsce spotkań i punkt odniesienia, życie tu nigdy się tu nie kończy. Troickie Przedmieście Dzięki jasnym fasadom domów z dachówkami i attykami, przytulnym dziedzińcom, labiryntom starych brukowanych uliczek, Troickie Przedmieście nazwać można przytulnym zakątkiem Mińska. Inną pobliską atrakcją jest Wyspa Łez, czyli pomnik poległych żołnierzy na wojnie w Afganistanie w latach 1979-1989. Jest to również symbol smutku wobec zmarłych białoruskich żołnierzy w całej historii kraju. Teatr Opery i Baletu Bolszoj Słynny Bolszoj, założony w 1933 roku, oferuje klasykę oraz współczesne spektakle operowe i baletowe, których rozkład znajdziesz tu. Budynek mógłby być wyższy, ale przed wojną było postanowiono przestać budowę, żeby teatr nie stał się łatwym celem dla samolotów niemieckich. Biblioteka Narodowa Białorusi Biblioteka Narodowa Białorusi została uznana za jeden z 50 najbardziej niezwykłych budynków na świecie. Jej kolekcja liczy 9 milionów egzemplarzy. Biblioteka ma 23 piętra i taras widokowy na wysokości 73 metrów. W nocy biblioteka jest oświetlona w oszałamiający sposób przez zmieniające kolory oprawy LED RGB. Muzeum Wielkiej Wojny Ojczyźnianej Jest to najczęściej odwiedzane muzeum na Białorusi, poświęcone historii wojny opowiedzianej przy pomocy nowoczesnej technologii, z nowoczesnymi interaktywnymi ekranami, hologramami, instalacjami 3D. Goście mogą również wziąć udziału w rekonstrukcji historii militarnej głównych wydarzeń II wojny światowej. Białoruski Cyrk Państwowy Pierwszy stały zimowy cyrk Związku Radzieckiego otwarty został właśnie w Mińsku w 1959 roku, dziś uważany za jeden z najlepszych w Europie i na świecie. Cyrk gościł wielokrotnie znanych na świecie artystów, a białoruscy klauni, akrobaci, gimnastycy i poskramiacze zwierząt zdobyli niezliczone międzynarodowe nagrody. Grodno Jednym z najbardziej popularnych miast turystycznych na Białorusi jest Grodno. Urocze „miasto książąt i królów” ma największy w kraju zespół historycznych budynków, w tym dwa średniowieczne zamki — Stary Zamek i Nowy Zamek. Położone zaledwie kilkanaście kilometrów za polską granicą Grodno nie było dotąd zbyt często odwiedzane przez polskich turystów, jednak po umożliwieniu wjazdu turystycznego do 10 dni bez wizy przez rząd białoruski, odwiedzenie tego pięknego miasteczka stało się prostsze niż kiedykolwiek. Dowiedz się więcej o atrakcjach Grodno tu! Ulica Sovetskaya Ulica Sowiecka jest głównym deptakiem w mieście, ruch kołowy został tu zabroniony. Przez cały rok na ulicy organizowane są liczne koncerty, targi i występy. Co dwa lata przechodzi tędy wielonarodowa procesja z okazji Festiwalu Kultur Narodowych z udziałem różnych diaspor, które wykonują pieśni ludowe i tańce oraz oferują różnorodne dania narodowe. Stary Zamek i Nowy Zamek W mieście królów znajdują się dwa zamki (Stary Zamek i Nowy Zamek). Z upływem wieków budynki straciły swój pierwotny wygląd, ponieważ zostały wielokrotnie zniszczone a następnie przebudowane, choć wciąż robią ogromne wrażenie. Są częścią kompleksu muzealnego, który opowiada o bogatej historii miasta. Wśród eksponatów zobaczyć można układ zamku – gotycką fortecę z czasów legendarnego księcia Vitauta. Pałac Wicegubernatora Konstantina Maksimowicza Podczas Wojny Ojczyźnianej w 1812 roku ten wspaniały okaz architektury klasycznej zafascynował brata Napoleona I, który zamiast walczyć na polu bitwy oddać się balom i przyjęciom w organizowanym w tym właśnie pałacu. Dawny pałac od dziesięcioleci jest siedzibą Komitetu Wykonawczy Obwodu Grodno. Muzeum Elizy Orzeszkowej Dom Muzeum Elizy Orzeszkowej to niewielki budynek, w którym zwiedzić można dwie zrekonstruowane sale gdzie autorka “Nad Niemnem” mieszkała wraz ze swoim drugim mężem. Muzeum życia codziennego i historii Grodna Odwiedzający mogą zobaczyć, usłyszeć i, co najważniejsze, dotknąć artykułów gospodarstwa domowego z okresu polskiego i radzieckiego. Brześć Miasto, które w zeszłym roku obchodziło swoje tysiąclecie zawsze przyciągało gości swoją niepowtarzalną atmosferą. Brześć, drugie co do wielkości miasto na Białorusi, to połączenie architektury z różnych epok owiane serią fascynujących legend. Stacja kolejowa Dworzec kolejowy w Brześciu był kiedyś największym i najpiękniejszym dworcem w Imperium Rosyjskim, został jednak poważnie uszkodzony podczas II wojny światowej, a następnie odrestaurowany. Z zewnątrz wygląda obecnie jak wieżowce Stalina w Moskwie, a wnętrze zachwyca bogatym wystrojem z marmuru i granitu. Pomnik Wyzwolenia Białorusi Pomnik Wyzwolenia Białorusi w formie czołgu. Na wschód od czołgu, na niewielkim wzgórzu widać kościół – pod wezwaniem Znalezienia Krzyża Świętego – dawną świątynię zakonu bernardynów, który wzniesiono z datków żołnierzy wracających z wojen z Rosją. Pomnik milenijny Pomnik milenijny w Brześciu został wzniesiony dziesięć lat przed obchodami faktycznego tysiąclecia istnienia miasta. Pomnik ma formę modelu miasta: 11-metrowa płaskorzeźba, która otacza podstawę pomnika prezentuje najważniejsze wydarzenia z historii Brześcia: od legendy założenia miasta po narodziny kosmonauty Piotra Klimuka. Pomnik wieńczy anioł miłosierdzia, który rozkłada skrzydła w kierunku posągów przedstawiające ważne postaci historyczne. Parki narodowe Naroczański Park Narodowy Perła Pojezierza Białoruskiego, która obejmuje największe białoruskie jezioro Narocz oraz kilka mniejszych zbiorników. Na północnym brzegu jeziora znajduje się kilkanaście hoteli, pensjonatów i sanatoriów. Park jest idealnym miejscem do wyciszenia się, obserwowania natury, zwłaszcza ptaków i skosztowania prawdziwie wiejskiego tu również wiele ścieżek ekologicznych i szlaków pieszych. Jeziora Brasławskie Nazwa oznacza jednocześnie samo jeziora jak i park narodowy. Jeziora Brasławskie znajdują się w północnej części kraju przy granicy z Łotwą i Litwą i obejmują blisko 50 jezior (największe to jezioro Drywiaty, jezioro Snudy, jezioro Struso i jezioro Cno)o łącznej powierzchni 130 km². Jeziora łączą się ze sobą małymi rzeczkami i kanałami. Wokół zbiorników wytyczono liczne szlaki turystyczne. Prypecki Park Narodowy Prypecki Park Narodowy położony jest w pobliżu rzeki Prypeć, w południowej części Białorusi, na terenie Niziny Poleskiej. Teren parku praktycznie nie został zurbanizowany z uwagi na duże zabłocenie, dzięki czemu natura jest dzika i nieskażona cywilizacją. Na terenie parku znajduje się 929 gatunków roślin, z czego 45 wpisanych jest do Białoruskiej Czerwonej Księgi Gatunków Zagrożonych oraz 256 gatunków ptaków i 51 gatunków ssaków. Ta lista nie zawiera zamków i pałaców Białorusi, których jest dużo. Czytaj więcej o zamkach Białorusi tu! Czy warto wybrać się na Białoruś? Obecnie dzięki pozwoleniu na wjazd do dziesięciu dni bez wizy organizacja wyjazdu do Grodna i Brześcia jest dość łatwa. Z Polski nie trzeba nawet rezerwować lotu, można wybrać się pociągiem lub samochodem. Warto, zwłaszcza jeżeli lubimy naturę. W jednym z pięknych parków narodowych, które stanowią główne atrakcje na Białorusi, z pewnością znajdziemy odskocznię od cywilizacyjnego pędu życia. Z drugiej strony zabytkowe stare miasta również zasługują na uwagę – radzieckie atrakcje, czerwone gwiazdy, place w stylu sowieckim i pomniki Lenina. Przede wszystkim warto jednak pojechać, aby na własne oczy zobaczyć jak żyje się na Białorusi. No to zaczynamy – co przywieźć z Łotwy: BALSAM RYSKI – bezwzględnie i obowiązkowo należy wziąć ze sobą przynajmniej jedną butelkę. Balsam ryski to legendarny łotewski likier ziołowy ceniony za właściwości lecznicze. Podobno pomaga przy chorobach dróg oddechowych, przeziębieniu, grypie i innych dolegliwościach. Jak wjechać na Białoruś bez wizy? Nie da się ukryć że przez wiele lat Białoruś była uważana przez Polaków za swoiste “imperium zła”. Problemy z wyrobieniem wizy sprawiały, że nie podróżowaliśmy tam zbyt często. Od niedawna obserwujemy ocieplenie w stosunkach pomiędzy oboma krajami - trudno powiedzieć jak rozwinie się sytuacja, ale już dziś możemy zwiedzić Grodno i okolice bez wizy! Jak to zrobić? Jak przygotować się do wyjazdu? Do wjechania na teren Grodna będą nam potrzebne trzy rzeczy: paszport, ważne na terenie kraju ubezpieczenie zdrowotne oraz specjalne zezwolenie turystyczne. Takie zezwolenie oznacza, że nasz wjazd jest wycieczką, a nie chociażby podróżą w interesach. Istnieje kilkanaście biur podróży, które zajmują się wydawaniem tego rodzaju zezwoleń. Jego koszt waha się od 40 do ok. 50 złotych (uzależnione jest to między innymi od liczby przekraczających granicę). Jeśli zdecydujemy się nabyć zezwolenie przez biuro posiadające stronę (np. najpewniej otrzymamy je zaraz po zaksięgowaniu wpłaty. Warto jednak wykupić je kilka dni przed przyjazdem (do 24 godziny przed wjazdem)! Również ubezpieczenie możemy zakupić przez biura podróży (koszt - kilka złotych). Należy też dysponować odpowiednim zapasem gotówki - ok. 90 złotych na każdy dzień pobytu. Czego nie można wwozić na Białoruś? Poza standardowymi i zupełnie zrozumiałymi zakazami (broń, narkotyki lub pornografia) pamiętajmy, że wartość naszego bagażu nie może przekroczyć 1500€. Wprawdzie według przepisów nie wliczają się w tę sumę aparaty i kamery, ale celnicy mogą zapytać nas o wartość przewożonego sprzętu. Nie możemy też zabrać więcej niż jednej sztuki aparatu i kamery na podróżującego oraz więcej niż dwóch telefonów komórkowych. Władze kraju niezbyt dobrze znoszą krytykę dlatego może się zdarzyć, że celnik interesuje się… książką jaką czytamy podczas podróży! Lepiej więc uważać żeby nie była to lektura, którą można uznać za materiały agitacyjne. Którym przejściem granicznym możemy wjechać do Grodna? Od jakiegoś czasu PKP reklamuje połączenia kolejowe z Grodnem, ale uwaga - W PRZYPADKU PODRÓŻY POCIĄGIEM MUSIMY POSIADAĆ WIZĘ! Dzieje się tak ponieważ bezwizowymi są tylko przejścia: Lesnaja (Rudawka), Bruzgi (Kuźnica Białostocka). To pierwsze jest przejściem wodnym (tak, tak na Białoruś możemy wpłynąć łódką!) tak więc większość turystów wybiera raczej drugą opcję. Pozostaje jeszcze możliwość wjazdu lub wyjazdu od strony Litwy. Mamy wtedy do dyspozycji przejścia Privalka (Švendubrė), Privalka (Raigardas). Jeśli jednak chcemy wjechać przez granicę z Polską a wyjechać przez Litwę musimy zaznaczyć to podczas wyrabiania zezwolenia. Co można zobaczyć podczas bezwizowej podróży? Przede wszystkim Grodno z jego zabytkami, kościołami i muzeami. Poza tym okolice Kanału Augustowskiego oraz tereny rady wiejskiej w Sopoćkiniach, rady wiejskiej w Hoży, rady wiejskiej w Podłabieniach, rady wiejskiej w Kopciówce i rady wiejskiej w Odelsku. Pamiętajmy, że nie posiadając wizy możemy spędzić na Białorusi 10 dni! Sprawdź też nasz artykuł: Grodno - zwiedzanie i informacje praktyczne. Jak wygląda przekraczanie granicy? Jeśli wybieramy się w podróż autobusem przejazd przez granicę wygląda następująco: Podczas podróży otrzymujemy od kierowcy kartę migracyjną. Należy ją wypełnić (podstawowe dane osobowe oraz czas trwania podróży). Najpierw po polskiej stronie są sprawdzane nasze paszporty. Następnie po stronie białoruskiej celnicy sprawdzą poprawność karty migracyjnych i naszych dokumentów. Potem czeka nas jeszcze kontrola bagażu i ruszymy do Grodna. W drodze powrotnej wszystko odbywa się podobnie z dwiema różnicami: po pierwsze możemy skorzystać z czasu na wizytę w sklepie bezcłowym. Warto tam zajrzeć, bo w przeciwieństwie do większości tego typu obiektów w Europie Zachodniej, tutaj ceny alkoholu i słodyczy są rzeczywiście niższe niż w kraju. Po drugie zostaniemy poproszeni o wejście na matę dezynfekcyjną. Ma to związek z występującym na wschodzie afrykańskim pomorem świń. Uwaga! Do Polski możemy przywieźć nie więcej niż 40 sztuk papierosów oraz litr wódki. Przywozić takie towary mogą jedynie osoby, które ukończyły 17 rok życia. Karta migracyjna (źródło: Na karcie do wypełnienia znajduje się jeszcze pole "Visa number" (numer wizy), które z pozoru nas nie dotyczy. Prawdopodobnie będziemy musieli wpisać tam liczbę "318". Najlepiej zasięgnąć porady u kierowcy i zapytać o aktualne i odpowiednie wypełnienie tego miejsca na karcie. Jak dojechać do Grodna? Najwięcej autobusów kursuje z Białegostoku. Można więc połączyć podróż z jednodniowym zwiedzaniem stolicy Podlasia (sprawdź: Białystok - zwiedzanie, informacje praktyczne). Do Grodna dotrzemy też połączeniami z Warszawy i Łodzi.Zaczerpnięte z "Nie dotknę ani wątróbki, ani żadnych innych podrobów, ani nawet surowego mięsa. Nie ściągnę z mleka kożucha, z budyniu również. Nie spojrzę w stronę pełnego pampersa, nie chcę nawet poczuć w nozdrzach jego obecności. W ogóle kto wymyślił, żeby te słodkie, miękkie, różowe, śliniące się bobasy robiły takie ohydztwa pod siebie...?! Tia... Ale ja byłam kiedyś dziwna". Śmiejąc się dyskretnie ze składanych sobie niegdyś obietnic, stałam w kolejce do kasy kołysząc wózkiem sklepowym w przód i w tył. To nic, że Mała J z wózka już wyrosła, a poza tym została w domu z tatą... Jest to odruch, chyba każdej matki, który pojawia się wraz z urodzeniem dziecka. Albo bujasz wózek sklepowy lub cokolwiek co ma kółka i da się prowadzić, albo stoisz kołysząc się na boki, a zamiast dziecka w ramionach tulisz reklamówkę z zakupami... Na całe szczęście z czasem odruch ten mija. Nabywasz za to nową umiejętność - zwiększoną tolerancję, lub jak kto woli - zmniejszoną wrażliwość na pewne obrzydliwe (szczególnie dla nieposiadających dzieci) rzeczy. Zacznijmy jednak od początku... Od tygodnia rypała mnie głowa. Od siedmiu dni piłam poranną dawkę solpadeiny, by przetrwać jakoś odczuwanie nadchodzących zmian. Miałam przecież zaplanowany urlop, a jak na złość w czasie jego trwania pogoda postanowiła się zepsuć. Ale mam zaplanowany urlop. MAM ZAPLANOWANY URLOP! Nie po to rozkręcałam zjeżdżalnię i upychałam ją do bagażnika, by zostać w domu i poczekać na lepsze prognozy. Załadowałam więc samochód...z niewielką pomocą M... i oferując wycieczkę z all inclusive, postawiłam na tylnym siedzeniu dzieciom wiklinowy open bar, by przez dwie godziny podróży nie odwracały mojej uwagi od prowadzenia auta. Wszak pierwszy raz wyruszałam sama za sterami na taką odległość. Przez pierwsze półgodziny jazdy nie mrugnęłam chyba nawet okiem. Taka byłam skupiona! Rozluźniłam się wówczas, gdy mój wzrok zaczął obierać szersze pole widzenia niż prawy pas jezdni, a do moich uszu dobiegło powtarzane z niezwykłą regularnością i częstotliwością pytanie "Kiedy dojedzieeeemyyy?". W końcu znudzone podróżą i jedyną padającą z moich ust odpowiedzią "Dojedziemy jak dojedziemy", dzieci zasnęły. Szkoda tylko, że pięć minut przed dotarciem na miejsce... Domek z pozoru niewielki, mieścił w sobie cztery pokoje, w tym jeden naprawdę duży, małą, ciemną kuchnię, jeszcze mniejszą łazienkę i sporą werandę. Powieszone w każdym pomieszczeniu tykające zegary, ręcznie robione narzuty na wersalki, skrzypiąca podłoga oraz piec w kuchni, oddawały cudownie wiejski klimat, którego tej turystycznej, odwiedzanej głównie przez warszawiaków wsi - brakowało. Po rozpakowaniu bagaży i skręceniu zjeżdżalni (zjechały z niej może ze dwa razy podczas całego pobytu...), wsadziłam córki do basenu z nagrzaną już wodą, a sama urządziłam sobie kąpiel słoneczną, by następnego dnia cieszyć się opalenizną okraszoną wysypką, może nie od nadmiernej, ale od pierwszej w tym sezonie ekspozycji na promienie UV. W końcu według prognoz został mi jeszcze jeden słoneczny dzień, który będzie można cudownie spędzić ukrywając się w cieniu, popijając maślankę i smarując się nią, i starając się nie drapać swędzących ramion i dekoltu. Ale skóra ma to do siebie, że się regeneruje, więc kiedy uporała się w końcu z uczuleniem, pogoda przyniosła mi "ulgę" w postaci czterech dni deszczu i temperatury od 11 do 15 stopni w dzień, co zaowocowało regularnie powtarzanym przez dzieci "Nudzę się..." w wersji Dużej J, oraz "Siebiesie..." w wersji Małej J. Aby więc zaspokoić rządzę zabawy córek, zaprosiłam pociechy gości z domku obok. Tych samych, których pies regularnie wbiegał przez uchyloną furtkę na nasz trawnik i osrywał go z nadzwyczajną intensywnością, Przecież nie poczujesz, że na wsi jesteś, jeśli choć raz w gówno nie wdepniesz... Doczyszczając zatem z butów oznaki obcowania z naturą, patrzyłam z nieukrywaną radością na zabawy dzieci w "Głuchy telefon". "Pomidora", "Raz, dwa, trzy Baba Jaga patrzy" i inne. Niech się młodzież się wyszaleje, a ja...a ja potem po nich posprzątam. I poszukam babci, która odzwyczajona od hałasów i plączących się po domu energicznych dzieci, schowała się w piwnicy przed natarciem kilkulatków. I nastał w końcu dzień, w którym lejący się z nieba deszcz, 10 stopni ciep...zimna oraz rozładowany w samochodzie akumulator (dzieci lubią włączać światła w bagażniku, nie lubią natomiast ich wyłączać), oznajmiły, że oto koniec sielanki i pora wracać do domu. Przedtem trzeba jednak znaleźć jakiegoś pana z prostownikiem... Z łezką wzruszenia rozkręciłam po raz kolejny zjeżdżalnię, przysięgając sobie nigdy więcej nie zabierać jej na żadne wyjazdy, pożegnałam się z wiejskim domkiem, wytarłam podeszwę buta o trawę i ruszyłyśmy z moją mamą w drogę. Każda w swoją stronę. Będąc już w domu, w którym zakropiwszy sobie uprzednio wyschnięte od dwugodzinnego niemrugania oczy, siadłam okryta kocem i wsłuchiwałam się w szumiący za oknem wiatr oraz stukający o parapety deszcz. Wypiłam gorącą herbatę z cytryną, włożyłam zakładkę do czytanej właśnie książki i patrząc się na strużki wody cieknące po szybach, pomyślałam; "Jak ja lubię takie wieczory...Ale k...a nie w lipcu!", po czym założyłam wełniane skarpety i położyłam się spać. Rano obudził mnie krzyk pędzącej do łazienki Dużej J. Założyłam szlafrok i poczłapałam do pokoju dzieci by odkryć, że na dywanie wcale nie leży "Myślałam, że to magiczna plastelina, która odbija się gdy rzuci się nią o podłogę!" jak krzyczała szorująca ręce Duża J, tylko uwolniona zawartość z pampersa Małej J. A ja... A ja zorientowałam się, że wcale nie obrzydza mnie przymus sprzątnięcia tego...wszystkiego i szorowanie dywanów z rana (kawa byłaby zdecydowanie milej widziana, choć w obu tych przypadkach działanie wybudzające okazało się równie skuteczne). Nie takie niespodzianki już serwowały mi dzieci... Odkryłam jednak, że obrzydliwszy od widoku matki szorującej ubabrany dywan, jest widok matki z grypą żołądkową szorującej tenże dywan. Bo z wakacji, poza mizerną opalenizną i obejrzanym sezonem "Kryminalne zagadki Miami", poza wspomnieniami i rozkręconą zjeżdżalnią, przywiozłyśmy ze sobą jeszcze jelitówkę. Nastał zatem idealny moment by rozpocząć naukę Małej J korzystania z nocnika... A ponieważ każdy potrzebuje czasem chwili wolnego, odpoczynku i zresetowania, na pewien czas znikam z Może wrócę dopiero po wakacjach, może znacznie wcześniej... Co nie oznacza, że Was całkiem opuszczam! Zapraszam na facebookowy fp, gdzie będę się pojawiać i, mam nadzieję, umilać Wam czas nieco krótszymi historyjkami z mojego maminego życia. Do zobaczenia!
- Ιтաχ πխпፂφо
- И чиж
- Ису εቇምցըстуфሉ
- Е πէбрኤщ реյաфуሒа муψису
Lisek Lesik – oficjalna maskotka II Igrzysk Europejskich. Zdj. przededniu rozgrywanych w Mińsku Igrzysk Europejskich białoruskie sklepy zapełniły się maskotką imprezy w najprzeróżniejszych postaciach – od pluszaków po jej wizerunek na kubkach i plecakach. Co prawda nawet niezbyt udany lisek Lesik prezentuje się całkiem nieźle na tle innych pamiątek z Białorusi. proponuje Wam zestaw alternatywnych „suwenirów”. Ciuchy i akcesoria ze zwierzętami i ptakami z Czerwonej Księgi Zdj: kwietniu mińska firma Mark Formelle wypuściła na rynek kolekcję podkoszulków i plecaków z przedstawicielami białoruskiej fauny i flory, wpisanymi do Czerwonej Księgi, czyli rejestru gatunków chronionych. Zdj: і rubel białoruski (BYN) kosztuje obecnie ok. 1,80 złotego. Kolekcja powstała na podstawie prac znanych białoruskich grafików, wśród których znaleźli się Nika Sandras, Micia Piślak i Hanna Redźka. Oprócz T-shirtów i i placaków można też zaopatrzyć się w skarpetki z białoruskimi napisami. Gdzie: w firmowych sklepach Mark Formelle Za ile: T-shirty 14, BYN, plecaki BYN, skarpetki od do BYN Kosmetyki firm Belita i Relouis Kosmetyki od białoruskich producentów mają jeden niezaprzeczalny plus. To ich niewygórowana cena. Co prawda, czasem wątpliwości budzi jakość, ale są rzeczy, na które nie narzeka praktycznie nikt. To tusz do rzęs Lux Visage XXL, zmiękczacz do skórek w sztyfcie Relouis oraz środek wspomagający wzrost rzęs tej samej marki. Zdj: w drogeriach i sekcjach kosmetycznych centrów handlowych i dużych domów towarowych Za ile: ok. BYN Żurawina w cukrze Słynny kwaśno-słodki deser jest teraz dostępny w kilku wersjach. Oprócz klasycznej żurawiny w cukrze pudrze, można też kupić żurawinę w czekoladzie z orzeszkami arachidowymi i żurawinę w czekoladzie z kokosem. Zdj: w sklepach spożywczych i cukierniach Ile: do BYN Czekolada z zakładów spożywczych Spartak – z suszonymi śliwkami i papryką To białoruska odpowiedź na popularne na Zachodzie czekoladki z solą morską. Gdzie: w sklepach firmowych Spartak oraz w sklepach spożywczych Ile: BYN Zefiry Zefiry to smakołyk znany każdemu Białorusinowi, ale dla człowieka zza zachodniej granicy to kulinarna egzotyka, a przy tym zupełnie nie do opisania. W największym przybliżeniu to coś pomiędzy bezą a pianką. Tylko, że smaczniejsze niż jedno i drugie razem wzięte. Zdj: w sklepach spożywczych Za ile: BYN Bardzo duże cukierki z Komunarki Te wielkie cukierki wzbudzają nostalgię na Wschodzie, a zdziwienie na Zachodzie. Te najmniej słodkie nazywają się „Konik”. Słodsze to „Miś na polanie” („Miszka na palanie”). zaś chodzi o cukierki o bardziej standardowych rozmiarach, to podobnie jak Białorusinom, na pewno będą wam smakować „Stołeczne” („Stalicznyja”) i „Puszcza Białowieska” („Bieławieżskaja Puszcza”) z likierem. Gdzie: w sklepach firmowych zakładów Komunarka i w sklepach spożywczych Za ile: ok. 10 BYN za kilogram Biżuteria artystyczna Biżuteria autorstwa białoruskich projektantów spodoba się tym, którzy szukają unikalnych rzeczy. Przepiękne broszki można kupić u mińskiej designerki Wary Son, twórczyni marki OriOri. Wyrabia ona malutkie cudeńka w technice witrażu. Gdzie: Instagram projektantki Za ile: od BYN Broszki OriOri. Źródło: Instagram kolczyki z perłami można wybrać u Maryny Dubiejki. Gdzie: Maryna Dubiejka (Marina Dubeiko) Instagram projektantki Za ile: od BYN Kolczyki MarinaDubeiko. Źródło: Instagram modne od kilku lat kolczyki asymetryczne są do nabycia u Natalli Paułouskiej z Vanilla Naomi. Gdzie: Showroom 18 (Mińsk, ul. Rakauskaja) Za ile: od BYN za kolczyki z drewna i masy perłowej Bielizna z Miławicy To jedna z najbardziej znanych za granicą białoruskich marek. Jej wyroby są nawet podrabiane w Chinach. Tym przyjemniej będzie zrobić zakupy bezpośrednio w ojczyźnie producenta. Zdj. sklepy firmowe Miławicy (Milavitsa) oraz działy z bielizną w centrach handlowych i domach towarowych Za ile: od BYN Oryginalne wyroby z lnu Klasyczny i praktyczny „suwenir” z Białorusi to tradycyjnie lniany obrus, serwetki lub ozdobna ściereczka. Co prawda, niebanalnych wyrobów trzeba się naszukać: producenci ozdabiają większość z nich wzorami wywołującymi skojarzenia z erą ZSRR. Ale wyjątki są warte poszukiwań: Gdzie: w sklepach Białoruski Len (Biełaruski Lon) i domach towarowych Za ile: od BYN Zdj: zgodzicie się, że każda z tych rzeczy nadaje się na ciekawą pamiątkę bardziej niż oficjalne maskotki rozpoczynających się niebawem w Mińsku Igrzysk Europejskich… Za to odwiedzając w tym czasie Białoruś, zwróćcie uwagę na najnowszy wyrób firmy Bieły Polus, czyli lody o smaku żyta, chabrów i lnu. Teraz w mińskich sklepach praktycznie nie można ich dostać: krążą plotki, że całe ich partie są przechowywane do czasu rozpoczęcia Igrzysk. Ale już teraz możecie bez przeszkód skosztować najlepszych na świecie „serków w czekoladzie” oraz zagęszczonego mleka w puszkach, pochodzącego z dwóch odwiecznie rywalizujących zakładów – w Rohaczowie i Głębokiem. Ale zrobić to musicie na miejscu: wwóz wyrobów mlecznych do państw Unii Europejskiej jest zabroniony. 1 rubel białoruski (BYN) to obecnie ok. 1, złotego. Przeliczajcie, porównujcie, wybierajcie! Maryna Waszkiewicz, cez/
Dywan kupiony w Kabulu i nie zgłoszony do odprawy celnej sprawił wiele problemów ministrowi ds. rozwoju. Na co powinny zwracać uwagę osoby przywożące z wakacyjnych wojaży różnorakie pamiątki. Wewnątrz Unii Europejskiej praktycznie nie istnieją ograniczenia, inaczej wygląda sprawa z przewozem rzeczy spoza UE, np. z USA, Afryki czy Azji. W przypadku wyrobów tytoniowych (dotyczy osób powyżej 17 roku życia) wolno wwieźć do 200 papierosów lub 100 cygaretek albo 50 cygar lub 250 g tytoniu. Alkohol (na osobę powyżej 17 lat) maksymalnie 1 litr alkoholu powyżej 22% lub 2 litry napojów alkoholowych (do 22%) albo 4 litry wina (nie musującego) lub 16 litrów piwa. Lekarstwa mogą być przywożone jedynie do użytku osobistego w ilości odpowiadającej dozowaniu przez 3 miesiące. Zabroniony jest przewóz podrabianych leków i środków dopingujących. Podobne przepisy dotyczą środków spożywczych np. wysoko stężonych preparatów witaminowych, czysto naturalnych środków, które za granicami są sprzedawane bez ograniczeń, natomiast w Niemczech mają status lekarstw. Odzież i dodatki (np. biżuterię) można wwozić przy wartości nie przekraczającej 300 euro (w przypadku lotów i rejsów do 430 euro), dla osób poniżej 15 roku życia – do 175 euro. Wolno wwozić do dolarów, do tego wliczają się również monety i banknoty starych walut, akcje i inne papiery wartościowe. W przypadku monet kolekcjonerskich decyduje aktualna cena rynkowa. Zabroniony jest przywóz wszelkich roślin i produktów jak nawozy, ziemia, substraty roślinne – wyjątek stanowią kraje europejskie i basenu morza Śródziemnego skąd można przywozić pojedyncze rośliny, cięte kwiaty i owoce (do 3 kg). Nie wolno przewozić skór psich i kocich, jak również wytwarzanych z nich produktów (olej, tłuszcz) oraz wszystkich produktów ze zwierząt chronionych. Niedozwolone jest wwożenie psów bojowych (pitbull-terier, amerykański staffordshire-terier, staffordshire-bullterier i bullterier, jak również krzyżówek tych ras). Zakazane jest wwożenie dóbr kulturowych z Iraku (często można kupić je np. w Turcji, mimo ze jest zakaz handlu tymi przedmiotami). Wewnątrz Unii Europejskiej podróżowanie i przywożenie nabytych rzeczy nie ma praktycznie żadnych ograniczeń. Granicznymi ilościami są: - 800 papierosów lub 400 cygaretek albo 200 cygar lub 1 kg tytoniu. Wszystkie wyroby muszą posiadać banderolę. - 10 litrów mocnych alkoholi lub 20 litrów alkoholi średniej mocy (np. sherry, portwein) lub 60 litrów wina musującego albo 110 litrów piwa (nie ma ograniczenia w przypadku wina). - 10 kg kawy - paliwo – pełny bak + maksymalnie 20 litrowy kanister - lekarstwa – tak jak w przypadku krajów spoza UE - gotówka - tak jak w przypadku krajów spoza UE - broń i amunicja – jedynie z odpowiednim pozwoleniem. Wyjątkiem są myśliwi i sportowcy posiadający europejskie pozwolenie na broń.
Zobaczcie co warto przywieźć z Maroka i zarezerwujcie w bagażu odpowiednią ilość miejsca na pamiątki! Olejek arganowy. Olejek arganowy nazywany jest eliksirem młodości i płynnym złotem Maroka. Stosowany jest szeroko zarówno w przemyśle spożywczym, kosmetycznym, jak i farmaceutycznym. Drzewa arganowe rosną w nieskazitelnie czystym
Jak można porównywać to, co się stało w Warszawie z tym co, się dzieje w Mińsku,to brak szacunku dla Białorusinów i ich dzielnej walki - to jeden z wielu komentarzy jakie pojawiły się w związku z wpisem prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego nt. nocnych wydarzeń na Białorusi. W niedzielę na Białorusi obyły się wybory prezydenckie, które - według rządowego sondażu exit poll - zwyciężył Aleksandr Łukaszenka. Jak poinformowano, uzyskał blisko 80 proc. głosów. Białorusini nie zaakceptowali wyniku wyborów i masowo ruszyli na ulice wielu miast swojego kraju. Protestujący w Mińsku wznieśli barykady na ulicach, aby chronić się przed organami ścigania, jednak te upadły, szturmowane przez milicję. Służby użyły wobec demonstrantów gumowych kul, armatek wodnych i granatów hukowych. Wiele osób zostało rannych, nie wiadomo ilu uczestników protestu aresztowano. Na zdjęciach uwieczniono wyjątkowo brutalne zachowania wezwanych na miejsce funkcjonariuszy specjalnej jednostki policji OMON. Protest zakończył się około godz. nad ranem. Zatrzymano kilkaset osób. Do wydarzeń na Białorusi odniósł się za pośrednictwem Twittera prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. "Mińsk, Warszawa - wspólna sprawa. W ostatnich dniach chyba bardziej niż kiedykolwiek. Dość już brutalności władzy i nachalnej propagandy! Pełna solidarność z walczącymi o wolność, godność, normalność!" – napisał polityk. Jego wpis w ostrych słowach skomentował Rafał Otoka-Frąckiewicz. twitter Negatywnych komentarzy było jednak więcej. "Jak można porównywać to, co się stało w Warszawie z tym co, się dzieje w Mińsku,to brak szacunku dla Białorusinów i ich dzielnej walki" – czytamy w jednym z nich. "Depcze Pan w ten sposób po prawdziwym poświęceniu Białorusinów walczących o swoją wolność. Wszystko robi Pan i Pana ekipa dla politycznego zysku. Zło. Nic więcej" – napisał inny użytkownik Twittera. twitter "To co pan wypisuje nie mieści się w głowie. Co pan porównuje. W Warszawie zatrzymanie chuligana zgodnie z wyrokiem sądu RP, a w Mińsku..." – napisała jedna z internautek. Czytaj też:"Pokojowa" manifestacja aktywistów LGBT. Policja publikuje nagranie z Krakowskiego Przedmieścia Czytaj też:Poprosił o założenie maseczki. "Kammel, ja o Tobie porozmawiam z zarządem"CO CHCIELIBYŚCIE DOSTAĆ OD PRZYSŁOWIOWEJ CIOCI Z AMERYKI? 😎Dzis zapraszam razem z @JustTyna na wspolne 2 film CO WARTO PRZYWIEŹĆ Z USA - WIDZOWIE GŁOSOWALI! – Dyktatura? Jaka to u nas dyktatura?! Wszyscy w zdrowiu żyją, jedzą, oddychają. Sytuacja jest stabilna – życie na Białorusi jest takie same jak u was w Polszy! Sami zresztą zobaczycie! – przekonuje nas młody stażysta na przejściu granicznym, który wydelegowany przez jakiegoś starszego rangą jegomościa odprowadza nas do kolejnych bramek. Zmieniając temat ciągnie dalej: Fani hokeja? Na jaki mecz to jedziecie? Na rowerach do Mińska? Specjalnie na mistrzostwa świata w hokeju!? Niebywałe! W tym momencie przypomniałem sobie, że właściwie nie pamiętam na jaki to mecz jadę i nie chcąc popełnić gafy udaję, że nie zrozumiałem jego rosyjsko-angielskiego miksu. Bilety przecież potrzebne są mi do bezwizowego wjazdu na teren Białorusi, kto by pomyślał, że mimochodem czy to podstępnie, czy raczej z czystej ciekawości zapytany zostanę o to jakiej drużynie kibicuję. Dania-Szwecja! Szwecja musi wygrać!- wykrzykuje Marzenka, ratując mnie z opresji. Stażysta się uśmiecha, kiwa z uznaniem głową i pokazuje kierunek do ostatniej już, solidnej, stalowej bramy – za którą czeka nas Białoruś. Pierwsze kilometry dyktatury Na początek wjeżdżamy do Grodna – najbardziej polskiego, ze wszystkich białoruskich miast – gdzie żyje blisko ludzi polskiego pochodzenia. Na środku, zaraz przy wielkim futurystycznym gmachu teatru dramatycznego, na wysokim, kamiennym podeście stoi czołg. Lufa wycelowana w stronę Polski, jakby sugerując gotowość do obrony suwerenności tej niegdyś nieoficjalnej stolicy Rzeczypospolitej. Miasto na pierwszy rzut oka ładne, zadbane. Trawniki przystrzyżone, chodniki zamiecione, gdzie okiem sięgnąć dostojne katedry, kościoły i cerkwie. Plac Lenina z pomnikiem światowego przywódcy proletariatu także ładnie obsadzony kwiatami. To ma być ta biedna Białoruś? Tak wygląda dyktatura?! „Sytuacja jest stabilna” Porządek, stabilizacja i równowaga są najczęściej wytaczanymi argumentami aparatu władzy przeciwko wszelakim zarzutom dotyczącym dyktatury i nieudolnego prowadzenia państwem. Przecież nie ma wojny, nikt nie cierpi, wszyscy jakoś żyją. Przecież Łukaszenko dba o swoich ludzi, jest spokojnie, bezpiecznie i bezproblemowo. W innych krajach dziurawe drogi, brudne miasta, bezrobocie i protesty – na Białorusi zaś porządek i równowaga. Gdzie ta dyktatura? Ludzie żyją biednie, często na granicy minimum socjalnego, ale jakoś żyją. Władzy to wystarcza, żeby tak szczycić się stabilizacją kraju. „Nam takiej gwałtownej demokracji nie trzeba. Nam potrzeba demokracji, w której człowiek pracuje, dostaje jakąkolwiek zapłatę, żeby chlebka kupić, mleczka, śmietany, twarożku, czasami kawałeczek mięska, żeby nakarmić dzieci. No, ale dziecko dużo mięska nie zje.” – Powiedział swego czasu Łukaszenko. Złudne wrażenie Te wszystkie zamiecione place, kwiatki, ład i porządek. Administracja jest świadoma pierwszego wrażenia jakie wywiera Białoruś na turyście i co rusz Łukaszenko w swoich kwiecistych przemówieniach zaprasza zachodni świat do siebie, aby podziwiali jego kwitnący i żyjący w dobrobycie kraj. Wszystko to robione na pokaz, całkiem skutecznie maskuje zarówno faktyczną sytuację kraju jak i samych ludzi. Korupcja ma się nad wyraz dobrze, niereformowana gospodarka Białorusi jest w stanie tragicznym, a przy życiu trzymają ją tylko i wyłącznie miliardowe zagraniczne kredyty i inne dotacje ze strony Rosji. Kreml w zamian za lojalność Łukaszenki sprzedaje po zaniżonej cenie Białorusi ropę, która przerabiana jest na paliwo i sprzedawana już po normalnych cenach zachodowi. Mowa tutaj o miliardach dolarów zysku rocznie. Dzięki temu białoruska gospodarka jakoś funkcjonuje. Aż strach pomyśleć, co się stanie kiedy skończy się ta specyficzna rosyjsko-białoruska przyjaźń. Na Białorusi ponad 80% wszystkich przedsiębiorstw jest w rękach państwa. Zaledwie kilka procent to biznesy prywatne. Jeśli na Białorusi jakiś zakład jest niewydolny i przynosi straty, to zamiast takowy kołchoz czy inne przedsiębiorstwo zamknąć, zmusza się dobrze prosperujące firmy do wspierania finansowo tych słabych. Firmy takie nie mają wyjścia i jeśli chcą istnieć, to muszą się zgodzić. I tak przedsiębiorstwa gazowe przymuszane są do opieki finansowej nad przynoszącą straty fabryką, zaś największy białoruski bank – Biełaruśbank pompuje grube miliony w trzy upadające zakłady rolne. Co najmniej abstrakcyjne było też postanowienie Łukaszenki wobec przedsiębiorstwa Borysewdrew – zajmującego się produkcją mebli. Kiedy wieloletnie dotacje upadającej fabryki nie przynosiły zamierzonych efektów, płace spadały, a pracownicy zakładu masowo zaczęli się zwalniać – ten postanowił, że… zabrania się ludziom zwalniać. Pod groźbą więzienia. Lepiej wiemy co masz myśleć! Jakby na to wszystko nie patrzeć dyktatura ma się dobrze i raczej nie zapowiada się na jej rychły koniec. Nad tym co mają myśleć Białorusini czuwają oczywiście specjalne służby ideologiczne. Indoktrynują one społeczeństwo, aby to żyło w przekonaniu, że u siebie w kraju jest dobrze i stabilnie, a poza jego granicami same problemy i niesprawiedliwości. Systematycznie czy to w miejscach pracy, czy na uczelniach organizowane są posiedzenia, gdzie odpowiedni urzędnicy przedstawiają ludziom Białoruś jako świetnie rozwijający się kraj, zaś samego prezydenta jako ojca wszelakich powodzeń. Dział do wpajania ideologi narodowi wykorzystuje oczywiście reżimowe media w postaci gazet, radia i telewizji. Inwestuje się także ogromne pieniądze w internet, lecz w tym medium triumfy święcą alternatywne, antyreżimowe strony internetowe takie jak z którymi Łukaszenko niewiele jest w stanie zrobić. Być może w internecie jest nadzieja na obalenie dyktatury? Może tutaj jest początek końca państwa Łukaszenki? Oby. Następne wpisy z Białorusi niebawem. Podczas pisania wspierałem się o książkę „System Białoruś” autorstwa Andrzeja Poczobuta, którą serdecznie polecam. Przedstawia ona w całkiem przystępny sposób drogę Łukaszenki do władzy i bardzo obrazowo opisuje cały ten chory białoruski system. Obrazek Łukaszenki-hokeisty pochodzi ze strony charter97. Podobało się? Zostań na dłużej! Informacje o nowych treściach wprost na Twojego e-maila. Bez spamu!Dołącz do ponad 200 000 obserwujących osób i zgarnij jednorazową mega promocję na moje książki! W Szwecji można kupić też, niezbyt popularny w Polsce, majonez w tubce (Kavli Majonnäs). Z wycieczki do Szwecji warto też przywieźć Kalles Kaviar, prawdziwy szwedzki przysmak. Jak sama nazwa wskazuje, jest to pasta kawiorowa zawierająca ikrę dorsza poławianą z Morza Norweskiego. Łukaszenka, ostatni europejski dyktator, ma doświadczenie w trwaniu przy władzy. Ale nawet po ewentualnym zduszeniu protestów Białoruś będzie już innym krajem. Białoruś. Jak długo potrwają protesty? Ich trwanie będzie zależało od tego, czy pacyfikacja manifestacji zdopinguje obywateli do większej aktywności, czy też złamie ich ducha. Siły milicyjno-wojskowe wciąż są posłuszne władzy, ale przekraczają kolejne granice brutalności. A im dłużej funkcjonariusze będą posyłani do bicia, tym bardziej będą zmęczeni i zaczną mieć wątpliwości, czy stoją i działają po właściwej stronie. Nagrania z ich akcji idą w świat, zostaną zapisane choćby w internecie, a po obecnych wypadkach praca w OMON albo KGB będzie bardziej źródłem hańby niż powodem do dumy. Na wyobraźnię działa antyprzykład ukraińskiego Berkutu, którego posłano, by ostrą amunicją zdusił kijowski Majdan. Niezależnie od nastawienia służb przyszłość protestów rozstrzygnie masowy udział – lub jego brak – robotników. W białoruskich miastach – to spadek po sowieckiej gospodarce – wciąż funkcjonują wielkie fabryki z tysięcznymi załogami. Dotąd strajkowały pojedyncze zakłady, czasem tylko ich wydziały. Strajkujący zgłaszali postulaty zaprzestania przemocy. Aby władza miała się czego obawiać, musiałoby dojść do jakiejś powtórki polskiego Sierpnia, praca musiałaby zostać wstrzymana w większej liczbie przedsiębiorstw, nie tylko w stolicy, a ich pracownicy musieliby wyjść na ulice lub przynajmniej uzależnić powrót do maszyn od spełnienia stawianych postulatów. Przyszłość ruchu obywatelskiego Białorusini poszli drogą, którą przez wiele miesięcy próbowali iść mieszkańcy Hongkongu: biorą udział w oddolnie nie tyle organizowanych, ile skrzykiwanych manifestacjach, obywają się bez liderów, nie zniechęcił ich nawet wyjazd na Litwę Swietłany Cichanouskiej. Akurat pretendentka do prezydentury nie jest potrzebna do realizacji ledwie kilku jasno sprecyzowanych postulatów: zakończenia represji, wypuszczenia więźniów i przywrócenia demokratycznej konstytucji z 1994 r. O ile na etapie kryterium ulicznego taka sieciowa architektura ma wiele zalet, bo nie sposób wskazać punktu, po przekroczeniu którego ruch straci wigor, o tyle z czasem dawne zalety stają się balastem. Bardzo trudno robi się politykę bez polityków i bez zaplecza, zwłaszcza struktur i pieniędzy. Nawet jeśli wielkie strajki sparaliżują cały kraj, zniechęcony bezradnością OMON przestanie pałować, a wystraszony widmem nie tyle buntu i zamieszek, ile prawdziwej rewolucji Aleksandr Łukaszenka zdecyduje się na jakieś ustępstwa, to za bardzo nie ma z kim rozmawiać, nie ma kto od niego brać władzy. Oczywiście, wielkie wydarzenia szybko tworzą nowych bohaterów – vide przypadek Cichanouskiej – tworzą też liderów, ale na razie ich nie widać. Widać za to co innego: jak racjonalna z punktu widzenia Łukaszenki była trwająca od dwóch dekad staranna eliminacja wszelkiej polityczności innej niż ta koncesjonowana przez reżim, zwłaszcza marginalizacja tzw. starej opozycji, dziś pozostającej faktycznie na marginesie wydarzeń. Czytaj też: Takiej mobilizacji na Białorusi jeszcze nie było Pozycja Aleksandra Łukaszenki Najważniejszym medium na Białorusi jest bbc, skrót rozwijany jako „baba babie skazała”. Białorusini ustalają w tych dniach, co sądzić o wyborach, prezydencie, stylu tłumienia protestów, widokach na zmiany, opłacalności ryzyka. Wiele rodzin spędza wakacje na daczach, ma sporo czasu, by z krewnymi, sąsiadami i przyjaciółmi przedyskutować sytuację, dowiedzieć się, kto z najbliższego kręgu został zatrzymany, pobity lub zastraszony. A kto zatrzymywał, bił i zastraszał. Z atmosfery panującej w miejscach pracy, zwłaszcza państwowych, zorientują się też, na ile reżim pozostaje stabilny. O jego stabilności będą zapewniały wciąż szalenie wpływowe i kontrolowane przez władze telewizje białoruskie oraz bardzo chętnie oglądane rosyjskie. Czytaj też: Białoruś na krawędzi. Nie ma optymizmu, jest nadzieja W porównaniu do wielu poprzednich wakacji codzienne dyskusje zyskały nowe wątki, bo agresja wymierzona w pokojowo nastawionych obywateli oznacza zerwanie kontraktu obowiązującego od ponad dwóch dekad. Zakładał on, że prezydent zajmuje się polityką, a ludzie siedzą cicho, cieszą się bezpieczeństwem, biedną stabilizacją, brakiem bezrobocia itd. Jednak poczucie bezpieczeństwa – przez puszczoną na żywioł pandemię, zaczętą i bez niej recesję, a teraz brutalną milicję – zmniejsza się coraz bardziej. I każe zadawać powracające pytanie, czy tak postępujący prezydent rzeczywiście jest Białorusinom potrzebny. Łukaszenka ma krew na rękach albo – jak przedstawiają go karykatury – na wąsie. Tym samym roztrwonił resztki kapitału dyktatury z ludzką twarzą, jego firmowym numerem było zarządzanie państwem jak kołchozem, w którym zaczynał karierę: żelazną ręką, ale z pozorem gospodarskiej troski i z dbałością o każdy szczegół. Teraz stał się zakładnikiem sił milicyjno-wojskowych, to one go chronią i szepczą rozwiązania. To one są gwarantem trwania reżimu i jego układu społeczno-gospodarczego. Jego upadek wahnąłby pozycją elity, która budowała się od połowy lat 90. Układ okazuje się trwały, na Białorusi – inaczej niż na Ukrainie podczas Majdanu – nie rozerwały się łańcuchy lojalności rozciągnięte między pałacem prezydenckim a najmniejszymi komisariatami milicji, lokalnymi urzędami czy państwowymi gospodarstwami rolnymi, nie zbuntowały się też miasta ani regiony. Czytaj też: Łukaszenka zauważył wirusa, ale restrykcji nie wprowadza Białoruś, Wschód i Zachód Położenie oraz niewielki potencjał gospodarczy, ekonomiczny i polityczny skazują Białoruś na uzależnienie od interesów państw potężniejszych, a jakoś zainteresowanych Europą Wschodnią. Dotychczasowy brak rosyjskiej interwencji – nie licząc dziwacznej historii z najemnikami z okresu kampanii – pokazuje, że Rosji rozwój wypadków pasuje. Jej celem jest zdominowanie Białorusi, pogłębienie integracji obu państw, docelowo pewnie aneksja, ale na razie Łukaszenka, na którego spadną zachodnie sankcje, dobrze rokuje, będzie klientem potulnym. Protestujący narzekają, że Zachód ich nie wspiera. Faktycznie Unia Europejska i Stany Zjednoczone mają problem z przyjęciem choćby zdecydowanego stanowiska, nie mówiąc o rzeczywistych działaniach. Ewentualne sankcje (np. na sektor wysokich technologii, generujący 7 proc. PKB i eksportujący do USA) to kwestia przyszłości, zapał do ich nakładania ogranicza pamięć o tym, że Łukaszenka ma duże doświadczenie w szukaniu sposobów na łagodzenie wszelkich ograniczeń – długo to była rosyjska kroplówka gospodarcza, próbował też np. chińskich kredytów ratujących płynność finansów publicznych. Dodatkowo ochota do nakładania sankcji będzie osłabiona czynionymi ostatnio podchodami, by zacząć z Łukaszenką robić większe interesy. Ropę naftową próbują sprzedawać mu Stany, mogłaby być transportowana przez Litwę i Polskę, w drugą stronę, np. do Polski po zbudowaniu potrzebnych połączeń, mógłby płynąć prąd z otwieranej właśnie elektrowni atomowej w Ostrowcu. Fakt, że do równania doszły stłumione protesty, nie musi wpłynąć na wynik obliczeń, nie musi automatycznie przełożyć się na pełną izolację Łukaszenki i białoruskiej gospodarki od Zachodu. Precedens modelu jest względnie niedaleko, to Azerbejdżan. Kulturowo należący co prawda do Azji Środkowej, ale też postsowiecki i geograficznie wciąż w Europie. Dotąd tamtejsze władze były znacznie bardziej brutalne w stosunku do przeciwników lub krytyków, co nie przeszkadzało przedsiębiorstwom z demokratycznego i oświeconego Zachodu robić tam całkiem niezłych interesów. Model azerbejdżański można powtórzyć, wrzucając Białoruś do przegródki „satrapia” i traktując według kryteriów stosowanych w relacjach z naftowymi monarchiami nad Zatoką Perską. Czytaj też: Groźbą i przemocą. Tak walczą z wirusem byłe republiki ZSRR Polska a sprawa białoruska Niemrawa reakcja Polski wynika stąd, że poza wąskim kręgiem ekspertów czy hobbistów pierwszy raz od setek lat polskie elity polityczne, biznesowe i intelektualne mają tak małe rozpoznanie przestrzeni tuż za Bugiem. Przekłada się to na kiepskie rozeznanie w sprawach białoruskich. Sam kraj wydaje się czarną dziurą, ewentualnie jakąś nieciekawą egzotyką, może przaśnym skansenem. Niby wiadomo, że Białoruś jest zwłaszcza dla polskiego bezpieczeństwa fundamentalnie ważna, ale jednocześnie minimalna jest na Białorusi obecność choćby polskich przedsiębiorstw. Wielkie jest nad Wisłą zaskoczenie towarzyszące śledzeniu relacji z protestów i konstatacja, że jednak Białorusini nie są tak prymitywni, jak chciałyby polskie stereotypy. Równolegle władze niezależnie od ekipy rządowej starają się prowadzić wielotorową politykę – wspierają opozycję i polską mniejszość, dają stypendia, mamią Łukaszenkę jakimiś korzyściami, ale nie za mocno, by nie zirytować lub sprowokować Rosji. Zapętlenie interesów i niezainteresowanie Łukaszenki sprawiają, że Polska rozwojowi wypadków w kraju leżącym raptem 131 km od wschodniej granicy Warszawy może się głównie przyglądać. A obecny rząd zdaje się wciąż liczyć, że jednak uda się zawiązać z Łukaszenką jakieś nici, przez pośredniczenie w sprzedawaniu mu zachodniej ropy. Jan Hartman: Białoruś to my! Co z Białorusią po ewentualnym upadku protestów? Łukaszenkę nazywa się ostatnim europejskim dyktatorem, ma więc duże doświadczenie w trwaniu przy autokratycznej władzy i wielokrotnie dawał dowody niereformowalności, braku skłonności do zmiany sposobu działania. Stąd po ewentualnym zduszeniu protestów znów pewnie będzie próbował balansowania między Rosją a Zachodem. Najważniejsze różnice będą dwie. Pierwsza: reżim ma powody, by stać się jeszcze bardziej brutalny, uruchomić falę prześladowań tych, którzy podnieśli rękę na władzę. To może wzbudzić falę emigracyjnych wyjazdów. Druga: obywatele się zobaczyli, może policzyli, na własnej skórze przekonali o prawdziwych intencjach władz. Protesty będą doświadczeniem generacyjnym, być może zaczynem niekoniecznie nowej rundy na ulicach, ale zmiany mniej gwałtownej, bardziej zorganizowanej, obliczonej na lata codziennych, cierpliwych starań o godność, wolność i wyższe standardy. Czytaj też: Baćka traci poparcie
Dzisiaj pierwszy odcinek subiektywnego mini poradnika co warto kupić i przywieźć z Kaliningradu. Na początek – gdzie kupować? Odpowiedź nie jest prosta, bo w zasadzie wszędzie 🙂 Dostępnych jest wiele sklepów, sklepików kiosków a’la „ruch”, z wszelkiego rodzaju dobrem od chleba po papierosy, oraz małych i dużych supermarketów. Do największych sieci marketów należą Viktoria i Wester. Ja najczęściej kupuję w Viktorii, na przeciwko wysypy Kanta, przy ul. Oktiabrskiej. Jakoś tak najlepiej mi pasuje po drodze do domu, a do tego jest spory wybór dóbr wszelakich. Do tego na pięterku jest fajna kawiarnia , w samym markecie jest „jadłodajnia” gdzie można zamówić różnego rodzaju jedzenie na ciepło i zjeść na miejscu, oraz jest dostępna darmowa toaleta – co też czasem może się przydać 😉 Wczoraj wpadłem ekspresowo po małe zakupy. Przy okazji zjadłem jakieś tadżyckie coś (ryż z kurczakiem i czymś bliżej niesprecyzowanym) – paskudne. Po tym przydługim wstępie, moja czysto subiektywna lista tego co warto zakupić i przywieźć sobie z Kaliningradu (lista jest niepełna, opisze tylko to co kupiłem dzisiaj, przy następnym wyjeździe będę listę uzupełniał): 1. syrki – absolutny number one. Są to małe pakowane pojedynczo serki twarogowe na herbatniku, najczęściej z jakimś nadzieniem, często oblewane czekoladą. Są rewelacyjne. Niestety mają krótki termin przydatności do spożycia więc trzeba zobaczyć kiedy były wyprodukowane ( na produktach w Rosji nie podaje się daty przydatności, a jedynie datę produkcji i okres w dniach/miesiącach, przez jaki można to jeść) W przypadku syrków jest to przeważnie 7 dni. Koszt syrka – od 11 do 19 rubli / sztuka 2. orzechy/słonecznik/sezam w karmelu czyli Koziniaki lub Goziniaki jak mówią w Ukrainie – zbliżone do naszych sezamek tylko większe i lepsze . Produkcja – azjatyckie republiki jak Azerbejdżan, oraz np. te ze zdjęcia z miasta Azow w Obwodzie Rostowskim. Rewelacyjne w smaku, zwłaszcza słonecznik . Koszt od 20 rubli/szt za słonecznik, do 55 rubli sztuka zestaw słonecznik/orzechy/sezam w podwójnej paczce. 3. Chałwa – rodzajów jest kilkadziesiąt – od waniliowych, słonecznikowych, po kakaowe i inne smaki. Kupić je można w kostkach po pół i kilogram, w małych batonach, oraz takie jak na zdjęciu, pakowane jak cukierki, polewane czekoladą – te lubię najbardziej. Chałwa jest naprawdę pyszna, produkcja najczęściej azjatyckie republiki – Azerbejdżan, Tadżykistan i inne, oraz wspominany już Azow. Cena od 30 do 60 rubli za opakowanie. 4. Wódka – to raczej dla egzotyki samej butelki, niż smaku, czy ceny. Ja najczęściej kupuję Konigsbergskaya oraz Putinka. cena – 190 – 230 rubli za pół litra 5. Papierosy – to dla ceny – koszt jednej paczki od 25 rubli za lokalne do 70 rubli Marlboro, te ze zdjęcia Rothmansy kosztują ok 40 rubli / paczka. Jakie są normy wwozowe do Polski? Na słodycze nie ma żadnej o ile nie są to ilości tzw. „handlowe”, wódka – pół litra na głowę jeśli mieszkasz w strefie nadgranicznej ( Gdańsk, Spot i Gdynia leżą w takiej strefie, toć graniczymy ze Szwecją przecież…) lub 1 litr jeśli mieszkasz poza strefą. Syrki – z tym mam problem, bo obawiam się , że przemycam – na teren UE nie można wwozić spoza Wspólnoty, więc i z Rosji produktów mlecznych – czy syrki też się pod to łapią – nie wiem. Papierosy – 2 paczki (40 sztuk papierosów). To na razie tyle.
Ile można przywieźć do Polski z państwa trzeciego paliwa w „baku” samochodu, a ile w kanistrze? Zgodnie z przepisami art. 107 WSZC, art. 35 ustawy akcyzowej oraz art. 77 ustawy VAT przywóz do Polski z państw trzecich (np. z Ukrainy) paliw silnikowych zwolniony jest od cła i od podatków (akcyzy i VAT) według następujących norm:
Białoruś jest różnorodnym i niezwykłym krajem. Jego wyjątkowa kultura znajduje odzwierciedlenie nie tylko w lokalnych zabytkach i mentalności Białorusinów, ale także w pamiątkach, które każdy turysta może znaleźć w każdym, nawet najmniejszym miasteczku w kraju. W poniższym wpisie odpowiemy na pytanie „Co można przywieźć z Białorusi ?”. Co można przywieźć z Białorusi – produkty z lnuCo można przywieźć z Białorusi – ceramikaCo można przywieźć z Białorusi – słodyczeCo można przywieźć z Białorusi – rękodzieło Co można przywieźć z Białorusi – AlkoholRelated posts: Co można przywieźć z Białorusi – produkty z lnu Len jest jednym z najstarszych symboli Białorusi i nie jest na darmo przedstawiony na herbie. Przez długi czas Białorusini używali lnu do różnych celów: szyli ubrania, tworzyli przedmioty codziennego użytku, robili zabawki i piekli chleb z nasion oraz gotowali przepyszny kisiel. To naprawdę niesamowity materiał: tkanina może być gęsta i szorstka, może być miękka i delikatna, a jednocześnie całkowicie ekologiczna, a nawet przydatna dla zdrowia. Zwróć uwagę na białoruskie pamiątki z fabryki lnu Orsza. Ich oferta obejmuje odzież lnianą, pościel, obrusy z haftem i wykwintnym wystrojem, serwetki, ręczniki i wiele innych. Najlepiej, jeżeli będą ozdobione tradycyjnymi białoruskimi wyszywankami 😉 We wszystkich zakątkach Białorusi od wieków utalentowani rzemieślnicy tworzyli unikalne wyroby ceramiczne. Każdy mistrz miał własną technikę modelowania i malowania, dlatego wszystkie produkty różniły się od siebie i były niepowtarzalne. Białoruscy mistrzowie nadal podążają za tradycjami swoich przodków, ale robią to na skalę przemysłową. Jedną z najbardziej znanych fabryk do ręcznej produkcji ceramiki jest Belkhudozhkeramika. Dziesiątki mistrzów tworzą, formują i malują produkty wykonane z gliny, tworząc prawdziwe dzieła sztuki. Jako pamiątki można kupić nie tylko naczynia, ale także ceramiczne figurki zwierząt. Co można przywieźć z Białorusi – słodycze Podobnie jak w Rosji i na Ukrainie, też i w Białorusi można zaopatrzyć się w tradycyjne słodycze. Wyprodukowane przez białoruskie „Kommunarka” i „Spartak”. czekolady to klasyka gatunku 🙂 Tabliczki czekolady, duże pudełka i zestawy upominkowe można znaleźć w każdym sklepie spożywczym, towarowym lub markowym. Najpopularniejszą opcją jest czekolada Alenka. Innym słodkim, smacznym i popularnym wyrobem jest zefir. Coś pomiędzy pianką a bezą. Lekki, miękki i smaczny Zefir składa się z jabłek, cukru i białka jaja. Popularnymi słodyczami są również koziniaki- ziarna słonecznika/sezamu lub orzechy pozlepiane miodem i uformowane w kształt batonów. Nie można również zapomnieć o chałwie – nie tylko tej sezamowej, która jest popularna u nas, ale także czekoladowej lub słonecznikowej. Co można przywieźć z Białorusi – rękodzieło Produkty ze słomy są fascynującym fenomenem białoruskiej kultury, który nie jest obecny w innych krajach Europy. Ze słomy wykonywane są najczęściej lalki oraz wiszące ozdobniki (często zależne od pory roku). Popularnym surowcem do wytwarzania pamiątek jest też drewno. Na lokalnych straganach pełno jest drewnianych rzeczy – od przedmiotów codziennego użytku (deski, łyżki), na zabawkach kończąc. Najpopularniejsze są drewniane noże i pistolety :0 Co można przywieźć z Białorusi – Alkohol Jeśli szukasz butelki tradycyjnego napoju z Białorusi, wybierz krambambulę, żubrówkę lub różnego rodzaju balsamy. Krambambula to narodowy napój wysokoprocentowy o smaku miodu i przypraw. Przepis pojawił się w czasach, gdy istniało Wielkie Księstwo Litewskie. Białoruski balsam to tonizujący napój alkoholowy o smaku ziół i owoców różnego rodzaju. Naturalne składniki wzmacniają ludzki organizm. Ludzie dodają go czasami do kawy i herbaty, aby dodać specjalny aromat. Dla fanów napojów bezalkoholowych idealnym zakupem będzie kwas chlebowy. 🙂 Przewożąc alkohol i wyroby tytoniowe pamiętajcie o limitach Ministerstwa Spraw Zagranicznych dotyczących limitu wwozu alkoholu i wyrobów tytoniowych do Krajów Unii Europejskiej. Wybierajcie rozważnie pamiątki. Nie wszystkie towary mogą być wwiezione na teren Unii Europejskiej. Więcej na ten temat wwozu towaru na teren UE z państw trzecich. WYBIERASZ SIĘ DO BRZEŚCIA? SKORZYSTAJ Z NASZEGO PRZEWODNIKA (klik w obrazek) Related posts: Co można przywieźć z wrocławia Natychmiastowa odpowiedź na Twoje pytanie. marcelbrukalo marcelbrukalo 01.04.2017 Polski Szkoła podstawowaStudenci: Uniwersytet Wrocławski aresztował nasze rzeczy! - Nasze rzeczy zostały aresztowane i teraz możemy je wykupić od Uniwersytetu Wrocławskiego – alarmują portal mieszkańcy akademika... 1 czerwca 2020, 20:56 10 rzeczy, które na pewno zepsują Twój wyjazd. Możesz ich jeszcze uniknąć Czas urlopu i wakacji jest czasem upragnionym i wyczekiwanym zazwyczaj niemal przez cały rok. Planując wakacyjny wyjazd, zazwyczaj z większym wyprzedzeniem,... 22 lipca 2019, 8:14 Wyprzedaż 2019 od kiedy jest? Ruszyła wyprzedaż artykułów domowych. Sprawdź w jakich sklepach jest wyprzedaż rzeczy do domu Urządzasz nowe mieszkanie? A może chcesz odświeżyć swoje wnętrze letnimi, nowoczesnymi dodatkami? Tekstylia, wazony, pościele, a nawet meble kupisz w obniżonych... 9 lipca 2019, 11:08 Tego nie możesz przywieźć z wakacji do Polski. Zobacz! [GALERIA] Produkty medycyny chińskiej, koralowce, jaszczurki i wiele innych - sprawdziliśmy, czego nie można przewozić z różnych państw Europy czy Ameryki, a także z... 25 czerwca 2019, 7:14 10 najdziwniejszych rzeczy, jakie ludzie wysłali pocztą Czy pocztą można wysłać wszystko? Przeglądając galerię 10 najdziwniejszych rzeczy, jakie znaleziono w paczkach, można mieć wrażenie, że tak. 18 października 2018, 7:50 Niezbędnik narciarza. Co wziąć ze sobą na stok narciarski? [PORADNIK] Sezon zimowy w pełni. Niemal wszystkie stoki narciarskie są już otwarte na wizyty wielbicieli jazdy na nartach. Miłośnikom białego szaleństwa podpowiadamy, co... 17 stycznia 2017, 14:17 Pielgrzymi gubili, co się tylko dało. Dokumenty, telefony, nawet rowery Po Światowych Dniach Młodzieży. Poszukiwania przedmiotów zgubionych podczas spotkania młodych rozpocząć można w siedzibie Komitetu Organizacyjnego ŚDM przy ul.... 10 sierpnia 2016, 6:00 Jak się ubrać na maturę? Co można zabrać, a czego nie? Maturalny Savoir-vivre. Każdy detal ma znaczenie MATURA 2020 startuje już dziś, w poniedziałek o godz. 9. Przez najbliższy miesiąc maturzyści będą zdawać egzaminy. Mamy dla Was poradnik maturzysty. Czyli co... 8 czerwca 2020, 6:35 Co można znaleźć na Google Maps? Wielkie tajemnice ze zdjęć satelitarnych Niedawno Google Maps przyczyniły się do odnalezienia ciała zaginionego 22 lata temu mieszkańca Florydy. Na zdjęciach satelitarnych naprawdę można dostrzec... 20 września 2019, 13:30 7 sposobów na naukę języka obcego dla świeżo upieczonych mam. Wykorzystaj urlop macierzyński też dla swojego rozwoju Roczny urlop macierzyński można wykorzystać też na naukę języka obcego albo przypomnienie sobie zapomnianych umiejętności. Jak to zrobić, mając przy piersi 2, 3... 28 maja 2019, 14:05 Co można wnieść ze sobą na maturę z matematyki? Matura 2019 trwa. Przedmioty, które możesz zabrać wg CKE [LISTA] Egzaminy maturalne 2019 rozpoczęły się w poniedziałek, 6 maja 2019 roku. Co będzie można wziąć ze sobą na maturę np. z matematyki? Lista rzeczy, które można... 7 maja 2019, 6:19 Jesteś w ciąży? Poznaj listę zabiegów pielęgnacyjnych, które możesz wykonywać. A nie ma ich zbyt wielu! [GALERIA] To nie jest tak, że będąc w ciąży masz zrezygnować ze wszystkich przyjemności. Absolutnie! Wszystkie dobrze wiemy, ile radości i przyjemności daje wizyta w SPA,... 8 stycznia 2019, 14:14 Ikea wycofuje te produkty ze wszystkich sklepów w Polsce. Co zniknie z półek Ikei [ Ikea wycofuje te produkty ze wszystkich sklepów w Polsce. Co zniknie z półek Ikei i dlaczego? [ Sieć sklepów Ikea zapowiada, że z półek wszystkich... 21 września 2018, 5:59 Lany Poniedziałek 2 kwietnia 2018: mandat 500 złotych i inne kary za oblewanie wodą W Wielkanocny Poniedziałek Polacy tradycyjnie polewają się wodą, niektórzy rolnicy kropią swoje ziemie wodą święcona a na południu kraju, mieszkańcy wsi robią... 1 kwietnia 2018, 22:21 WARS wprowadził zakaz korzystania z laptopów i ebooków W wagonach restauracyjnych InterCity przez lata nie można było korzystać z laptopa czy czytnika książek. Przepisy się jednak zmieniły, ale nie wszyscy... 6 stycznia 2018, 7:57 Lubisz kawę. Zobacz co można wyczarować Barista z Korei Południowej Lee Kangbin tworzy niesamowite dzieła sztuki na… kawie. Jego rozpoznawalny „creamart” powstaje na gorących latte. Spienione mleko... 26 lipca 2017, 21:09 Co można jeść w WIELKI PIĄTEK? [KOGO OBOWIĄZUJE POST W WIELKI PIĄTEK] Co można jeść w WIELKI PIĄTEK? WIELKI PIĄTEK to dla katolików jeden z najważniejszych dni w roku. W WIELKI PIĄTEK dla większości wiernych obowiązuje post... 4 kwietnia 2017, 12:01 Oto co nasz Czytelnik znalazł w Crunchipsach [ZDJĘCIA] W paczkach popularnych chipsów Crunchips można znaleźć nie tylko chrupiące smakołyki. Przekonał się o tym nasz Czytelnik ze Zgorzelca. Było już ciemno, gdy wraz... 31 marca 2017, 7:54 "Serce dla męża", czyli co można kupić przed cmentarzami [ZDJĘCIA] Nie tylko znicze, kwiaty i tradycyjny miodek turecki można kupić przed cmentarzami w Krakowie. Trudno się oprzeć wrażeniu, że niektóre z towarów nie pasują do... 1 listopada 2016, 17:58 Dyspensa w piątek (22 lipca) w diecezji lubelskiej. Z okazji ŚDM (WIDEO) „Biorąc pod uwagę dobro duchowe wiernych oraz przeżywane w diecezji ŚDM (...) udzielam dyspensy od obowiązku zachowania charakteru pokutnego piątku” - ogłosił... 21 lipca 2016, 19:25 Sprawdzian szóstoklasisty 2016. Co można mieć na sprawdzianie? Sprawdzian szóstoklasisty 2016 już jutro, 5 kwietnia. Zobaczcie, co można wziąć na sprawdzian szóstoklasisty, a czego na pewno nie można mieć przy sobie. 4 kwietnia 2016, 16:31 Co można wyczytać z rachunku za gaz? Jak płacić mniej? [część 2. naszego poradnika] Opłat stałych nie zmienimy, ale używając rozsądnie kuchenki możemy zaoszczędzić. 16 września 2015, 11:04
W foliowym opakowaniu znajdowały się małe, błyszczące, podłużne owoce z pestkami, w zalewie z oliwy. Ciężko mi opisać ich smak, bo różni się zarówno od smaku czarnych oliwek (takich jak można dostać u nas w supermarketach), jak i od zielonych. Są pyszne i nie zjedliśmy na jeden raz wszystkich tylko dlatego, że było ich tak Poniżej wypisałam dla Was parę przykładów (pewnie nie będą to propozycje bardzo odkrywcze, ale chciałam skonsolidować je dla Was w jednym miejscu): 1. kalendarz z elementami papirusów - nie ma to jak praktyczna pamiątka (zawsze, jak skończy się rok można wyciąć papirusy i włożyć w antyramę). 2. nie można pominąć S2UWhbZ.